DOKUMENTY
Tak naprawdę dopiero, kiedy oficjalnie znaleźliśmy się w etapie pierwszym procesu (Stage 1), musieliśmy okazać niezbędne dokumenty. Potrzebne one były nie tylko agencji dla potwierdzenia naszej tożsamości, ale również do sprawdzenia naszej niekaralności w UK w DBS (Disclosure and Barring Service).
Te najbardziej podstawowe to:
1. paszport
2. polski dowód osobisty
3. prawo jazdy
4. odpis aktu małżeństwa
5. certificate of good conduct, czyli polskie zaświadczenie o niekaralności
6. potwierdzenie adresu: utility bills (rachunki za prąd, gaz itp.) i / lub bank statement (wyciąg z banku) – wszystko na wasze imię i nazwisko oraz bieżący adres – w momencie okazania liczą się tylko te z ostatnich 3 miesięcy
Z DBS wygląda to tak, że należy przedstawić 3 dokumenty z trzech grup podanych na stronie DBS (klik) wraz z instrukcją, które dokumenty z których grup można ze sobą łączyć. W miarę możliwości należy spróbować przedstawić dokumenty ze ścieżki 1, czyli np. (jak w naszym przypadku) był to paszport, prawo jazdy oraz wyciąg z banku.
Jeżeli nie posiadasz paszportu, radzę czym prędzej zabrać się za jego wyrobienie. To trochę trwa i kosztuje, ale w przypadku adopcji dziecka i tak będzi ci on potrzebny przy składaniu do sądu wniosku o adopcję. Nie musisz też posiadać prawa jazdy, ważne, żeby udało się skompletować dokumenty zgodnie z instrukcjami, w przeciwnym bowiem razie nie przejdziecie wstępnej weryfikacji w DBS.
Na potrzeby agencji adopcyjnej musieliśmy ponadto okazać akt małżeństwa wraz z tłumaczeniem przysięgłym, a także certificate of good conduct. Ten ostatni można uzyskać na dwa sposoby:
1) przez Ambasadę RP w Londynie (klik), aktualna opłata wraz z przesyłką to 49.50, czas oczekiwania: 8 tygodni;
2) w Polsce – można to zrobić osobiście lub upoważnić kogoś bliskiego do złożenia i odebrania wniosku (klik), aktualna opłata to 30 zł, nie wiem, czy czas oczekiwania jest wszędzie jednakowy, ale moja Mama odbierała zaświadczenie następnego dnia.
Sami przyznacie, że różnica w opłatach jest znacząca. Ważna rzecz: tu też jest potrzebne tłumaczenie. Jeżeli wnioskujecie przez Ambasadę, wtedy dokument przyjdzie z krótką adnotacją w j.angielskim, że dana osoba jest / nie jest karana.
Kandydaci na rodziców adopcyjnych muszą wskazać 3 referentów. Nie jestem pewna, czy wszędzie wygląda to tak samo, ale my usłyszeliśmy, że tylko jedna z tych osób może być z nami spokrewniona, powinny to być osoby, które znają was minimum 3 lata oraz że idealnie, gdyby to były osoby mieszkające w Krainie Deszczu (angielski obowiązkowy, bo referencje składa się pisemnie oraz ustnie). Jeśli jednak macie problem ze spełnieniem wszystkich tych warunków, nie ma powodu, żeby panikować. W momencie rozpoczęcia procesu adopcyjnego byliśmy w UK 2 lata i mieliśmy tu tylko jedną parę krewnych (= 1 referent), którzy znali nas dłużej niż 3 lata. Pozostali referenci (para przyjaciół i szefowa Męża) znali nas od momentu naszej przeprowadzki do UK. Nie było z tym żadnego problemu.
Powiedziano nam też, że z każdą ze wskazanych osób nasz SW spotka się osobiście. W rezultacie tylko jedno spotkanie było face to face, pozostałe rozmowy odbyły się przez skype i telefon. I naprawdę nie dotyczyły żadnych szczegółów z naszego życia – czy jesteśmy odpowiedzialni, jak radzimy sobie ze stresem itp.
Referentem może być pracodawca, landlord, sąsiad, kolega z pracy – naprawdę jest trochę możliwości, a nikt nie żyje w próżni, więc spokojnie można znaleźć te trzy osoby, które będą w stanie coś dobrego o nas powiedzieć. Ja nie wskazałam mojego pracodawcy jako referenta, ale agencja zwróciła się do niego o pisemną opinię w związku z wykonywaną przeze mnie pracą (przedszkole). I tu przechodzimy do ostatniego punktu:
Osobiście polecam celować w grupę wiekową, o której myślicie w kontekście adopcji. Szeroko rozumiany wolontariat jest bardzo rozpowszechniony w Krainie Deszczu, nie powinniście więc mieć problemu ze znalezieniem miejsca, w którym przyjmą was z otwartymi ramionami.
Teraz to ja bym chętnie adoptowała taką 25 letnią córkę:-) Nawet mam trochę doświadczenia w pracy z tą grupą wiekową:-)
No ja, niestety, nie mam juz 25 lat, ale mysle sobie, ze jak sie dobrze rozejrzysz po blogosferze, to znajdziesz jakas chetna "dziecine";-)