Siedzimy na naszym kawałku trawnika. Szoruję ogrodowe zabawki, które Fruzia dostała od starszej koleżanki. Dziecię co rusz wkłada łapki do starego garnka z wodą i płynem do naczyń. Potem oczywiście je oblizuje, szybko więc kończę akcję czyszczenia i przynoszę jej w tym samym garze czystą już wodę. Sadzam ją w cieniu i patrzę, co też Fruzia uczyni. Szeroki uśmiech rozjaśnia lico dziecięcia, oczy jej błyszczą, jeszcze tylko jedno szybkie spojrzenie na matkę i już woda pryska na wszystkie strony ogródka. Fruzia piszczy jak szalona, nie przeszkadza jej woda spływająca po twarzy, koszulce i getrach, ani bagno, które w błyskawicznym tempie zaczyna tworzyć się wokół jej małego tyłka, jednym słowem świetnie się bawi. Co tylko zachęca Rudolfa do natychmiastowej reaktywacji po leniwej drzemce w słońcu. Za chwilę są już przy garze oboje. Tyłem do mnie. Widzę jej blond loki i jego rudą kitę. Ona produkuje fale i co rusz oblizuje mokre łapki, on stoi obok niej i głośno chłepcze jęzorem wodę.
To ten moment, kiedy tych dwoje naprawdę pije z jednej miski.
Gdyby Mamuśka widziała ten obrazek, natychmiast podniosłaby larum, że Rudolfowe zarazki i inne demony. Ja jednak nie przerywam tej wspólnoty doświadczeń.
Zapisuję na twardym dysku pamięci.
Zresztą nie wiem, kto tu dla kogo jest większym zarazkiem.
A tymczasem pamiętajcie o Adzie i wypatrujcie wirtualnej pocztówki z Polandii. Czy uwierzycie, jeśli Wam powiem, że Fruzia już się spakowała?! (A my jak zwykle w lesie…)
A macie jeszcze miejsce na inne niż Fruzi rzeczy, bo że spakowałaś ją w jedną walizkę to jakoś nie wierzę 😉 Fajne macie te dwa łobuzy, widać że sie kochają 🙂 I pewnie po powrocie Fruzia wytarmosi Rudolfa za cały urlopowy czas. Bawcie się bardzo dobrze! I dzisiaj jest już ciepło!
Tak, Fruzia ma tylko jedną walizkę + wózek:-) Akurat zdolności do pakowania odziedziczyłam po Mamuśce, więc nawet z dziecięciem lecimy tylko z bagażami podręcznymi. (Najgorzej jest zawsze ze mną, kiedy zaczynam pakować buty. Nie żebym tyle ich miała, ale przecież potrzebuję kilku par na różne okazje!;-)) Buziaki dla Was!
Co będziesz tyle pakowała – na miejscu kupisz i wrócisz z 5 walizkami ;D
To Mamuśka tak robi, kiedy odwiedza nas w Krainie Deszczu! Tyle, że ona wykupuje wszystkie możliwe i niemożliwe opcje nadbagażu!:-))
Piękny obrazek 🙂
Ogromny gar z wodą albo ogrodowy szlauch – to najlepszy prezent, jaki można sprawić naszemu Bąblowi. Podejrzewam, że by się z Fruzią i Rudolfem świetnie dogadał 😉 A zarazki? Phi! Nie da się przecież wychować dziecka w sterylnych, laboratoryjnych warunkach 🙂
Życzę wam spokojnej i szczęśliwej podróży!!! Bawcie się dobrze. Całusy!
U nas jedzą z kotem kocie żarcie z jednej miski… Walczyłam. Przestałam…