Bawimy się klockami. Postawiłyśmy dziwaczną budowlę, która w realnym świecie nie miałaby racji bytu, gdyż co chwilę nam się obala. Nic to jednak, gdyż dla Fruzi najważniejszy jest mieszkaniec owego drapacza chmur, Snake. Wciąż powtarzam Fruziakowi, że tak naprawdę to baby dinozaur, a nie żaden tam wąż, ale ona oczywiście wie lepiej. Snake opala się właśnie na dachu wieżowca, kiedy nagle…
– Raining, raining! – krzyczy dramatycznie Fruzia i natychmiast wdraża procedury ewakuacyjne stosowane w nagłych przypadkach klęsk żywiołowych, takich jak trzęsienie ziemi, huragan, czy też deszcz. Akcja ratunkowa przebiega szybko i sprawnie – Fruzia zrzuca Snake’a do środka budowli, tak na oko z dziesiątego piętra. Kiedy Snake ląduje na parterze, słychać tylko głuchy łoskot plastikowego ciała obijającego się o klockowy schodek.
– Raining, raining! – krzyczy dramatycznie Fruzia i natychmiast wdraża procedury ewakuacyjne stosowane w nagłych przypadkach klęsk żywiołowych, takich jak trzęsienie ziemi, huragan, czy też deszcz. Akcja ratunkowa przebiega szybko i sprawnie – Fruzia zrzuca Snake’a do środka budowli, tak na oko z dziesiątego piętra. Kiedy Snake ląduje na parterze, słychać tylko głuchy łoskot plastikowego ciała obijającego się o klockowy schodek.
Jestem załamana. Co z tego dziecka wyrośnie? Nie mam słów.
– Fruziu – mówię tylko przyciszonym głosem. – Pada. Deszcz pada. Pa-da. Powtórz proszę.
– Pada raining – powtarza grzecznie Fruziak.
Musisz przywyknąć do jabłkowego juice czy tym podobnym zlepkom polsko-angielskich słów 🙂 Będzie jej łatwiej żyć na Wyspach i to cieszy 🙂
PS. myślałam, że jednak pobiegnie po kalosze i parasol, ale jak widać Fruzia od razu zarządza ewakuację 😉
Jakbym moje Potworki slyszala. Albo pol wypowiedzi w polskim, a drugie pol w angielskim, albo pomieszanie slow polskich i angielskich w jednym zdaniu. Ciesze sie jednak, ze pomimo spedzania wiekszosci dnia w anglojezycznej szkole, w ogole mowia po polsku. Bi wrecz chce i jest z tego dumna! Nik juz mniej chetny, ale "przyduszony" laskawie powtorzy kwestie w jezyku przodkow. 😀
No cóż moja Chrześniaczka mieszkająca w Stanach kiedy była mąka mówiła:I want for breakfast kiełbaskę i bread 😉albo jak się bawili(ma brata) :teraz biegamy a potem let's play ball😉.Teraz kiedy są już dorośli piszą po polsku i rozmawiają też naprawdę jestem z nich bardzo dumna Fruzia też tak będzie ślicznie mówić i pisać po polsku zobaczysz bo to zdolne po Was Dziecię 😀😀😀
Była mała*miało być
Normalny proces edukacyjny w domu dwujęzycznym. Naprawdę. Potrzebuje czasu na "rozróżnienie" mowy tubylców od mowy przodków. Dla niej to jedno i to samo. Mówi? Mówi! Więc w czym TY widzisz problem? Ona nie ma problemu.
To tak zazwyczaj jest, że "chciejstwo" dorosłych nie ma nic wspólnego z praktyką dzieci.
Pozdrawiam i cierpliwości w edukacji językowej życzę.
Izumi
Roznie to bywa z tymi jezykami przodkow, wiem, bo mialam troche znajomych Polakow, ktorzy zmuszali i to poszlo w zupelnie odwrotnym kierunku.
Ja tez zmuszalam, np. oswiadczylam, ze ze mna moze rozmawiac tylko po polsku i jakie biedny dzieciak mial wyjscie.
Nie lubil, rzucal sie jak ryba bez wody i wreszcie dotarlo do mnie, ze to nie tedy droga. Odpuscilam i przestalam zmuszac.
I co?
Szczeka mi opadla jak w wieku bodajze 14 lat sam z siebie zainteresowal sie historia Polski i namietnie przegladal Poczet Krolow Polski, jak ambitnie chcial przeczytac Krzyzakow oraz Trylogie.
Ale na checi sie skonczylo, bo to niestety juz martwy jezyk i co 3-5 zdan bylo pytanie "mamo a co to jest niewiasta? a co to znaczy azaliz?" i temu podobne. Wiec nie przeczytal i juz nie przeczyta.
Czy przez to jest mniej Polakiem?
Nie sadze, jest takim samym Polakiem jak wszyscy, ktorzy sie w Polsce urodzili, chcemy czy nie:))) jestesmy Polakami.
Dzis bardzo chetnie mowi po polsku i nawet sam pyta o slowa, ktorych nie zna lub nie pamieta.
Moim zdaniem nie ma na to zadnej reguly i kazde dziecko jest inne i do kazdego nalezy podchodzic inaczej.
Izumi, ale ja nie widzę problemu, wręcz przeciwnie 🙂 Żartowałam z tym załamaniem 🙂
PS. A poza tym nasz dom jest polskojęzyczny (z małymi angielskimi wstawkami), więc tym bardziej się nie martwię:-)
A "uczę" polskich słów, bo mała preferuje na tym etapie angielski, a fajnie byłoby, gdyby mogła pogadać też z dziadkami.
W sumie to muszę w końcu usiąść i spisać z notesu te wszystkie Fruziakowe kwiatki, bo takich jabłkowych juice jest już więcej.
Ja bym nie chciała, żeby tak mnie ktoś ewakuował! 😉 Chociaż z drugiej strony… szybko i skutecznie! 🙂
Właśnie te mieszanki są chyba najfajniejsze. Trochę sobie już u Ciebie poczytałam o Potworach i widzę, że naprawdę macie fajnie:-)
Mam nadzieję, Nicole, że tak właśnie będzie. Sama mam fioła na punkcie pisania, więc pewnie pęknę z dumy, jak mi Fruzia napisze 'kocham cię, mamo' 😉
Wiesz, ja myślę, że takie same pytania mógł by zadać dzisiaj przeciętny polski nastolatek mieszkający w Polsce i czytający Krzyżaków. Wątpię, czy część z nich zna znaczenie słowa 'azaliż' 🙂 A z Królami Polski, wstyd się przyznać, chyba sama miałabym już teraz problem… (Zaraz pędzę do biblioteki nadrabiać zaległości!;-))
Oczywiście zupełnie się z Tobą zgadzam w kwestii indywidualnego podejścia do dziecka i jego preferencji/zdolności językowych. Ja trochę sobie żartuję z tym angielskim Fruzi, zupełnie mnie to nie martwi, tym bardziej, że przecież polski w jej małym życiu dominuje. (Choć, co ciekawe, zupełnie nie ma to przełożenia na jej mowę na tym etapie).
Przecudne 😀
Ale nie lam nog w biegu do biblioteki, bo jemu tez juz ci Krolowie przeszli:)) A Poczet mam bo przywiozlam glownie z mysla o sobie;)
Fruzia niech sobie gada po jakimu chce, jest w takim wieku, ze to wszystko nie ma znaczenia.
Potwierdzam, ze kazde dziecko jest inne. U mnie Starsza mowi po polsku chetnie i czasem nawet w amerykanskim gronie, kiedy z grzecznosci mowie do niej po angielsku, oburza sie: "Ale mow do mnie normalnie mamo!". 😀 Mlodszy natomiast, wyraznie preferuje angielski, chociaz jak chce to po polsku mowi ladnie i tylko slow mu niekiedy brakuje. Dlatego jego czasem "dusze": "Ok, to teraz powtorz po polsku!". Nie lubi tego, ale czasem powtarza, wiec potrafi, tylko odruchowo zawsze wybierze angielski.
Ale moje dzieciaki to w sumie jeszcze maluchy. Ciekawa jestem jak to sie rozwinie za kilkanascie lat. 🙂