– Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć i już będą – tłumaczyłam.
– One, two, three, four, five – powtarzała za mną Fruzia.
– Tak, pięć.
W niedzielę wyjaśniłam, że już tylko one, two, three i…
– Wooow! – Tasmanowi zaokrągliły się oczy.
Niewiele z tego rozumiała, ale uwielbia liczyć, a na Babę i resztę gangu czeka już od tygodni, więc na pewno zrobiłam na niej wrażenie.
– A kto do ciebie przyjedzie?
– Baba, Dziadzia, Usia – wyrecytowała Fruziak.
W poniedziałek wyszła z przedszkola, rozejrzała się i rzuciła pytająco:
– Baba?
– Jeszcze dwie noce, spokojnie. One, two i będą.
– One, two – uspokoiła się.
Dzisiaj rano Inżynier zapytał, kiedy wreszcie ta Baba przyjeżdża, bo ileż można odliczać!
– One, two, three, four, five… – zaczęła młoda.
– Coś ci się pomyliło – sprostowałam. – Jedna noc do przyjazdu Dziadków, a pięć tygodni będziesz z Usią. Pamiętasz?
I ja już sama nie wiem, czy to takie nietypowe ćwiczenia przed Early Permanence, czy raczej przygotowanie na życie z Fruzią za ponad dekadę, ale wygląda na to, że zostaniemy tymczasową rodziną zastępczą dla Gwiazdy vel Usi. Wielki Brat już roni łzy, choć nie ma nikogo, kogo mógłby obwinić za rozłąkę z córką, bo sam wymyślił ten turnus językowy. Kazał też Inżynierowi kupować strzelbę i stawiać zasieki wokół domu, ale my mamy swój własny, niecny plan, a odległość od Polandii działa na naszą korzyść. Na nic łzy Wielkich.
My po prostu adoptujemy Usię.
Jeśli więc przez chwilę nie będę się odzywać, nie martwcie się i pozostańcie czujni. Proces adopcyjny pochłania naprawdę mnóstwo czasu.
Ale będzie zabawa!;)
Oj, będzie! 🙂
Ale super fajnie będziecie mieli Gwiazdę na wyłączność:-)))))) i jeszcze Fruziak Dziadków w pakiecie. Będzie się działo! Buziaki:***bawcie się dobrze
Właśnie widziałam zdjęcia na fb, ale było mega zielonoi ciepło i myślę sobie noł łej! to jakiś fotomontaż. A tu proszę jednak nie 🙂 Bawcie sie dobrze, a Wielki Brat niech się tak nie martwi, chociaż zupełnie go rozumiem, w końcu jego Skarb opuszcza rodzinny dom, nie na zawsze ale jednak to taki przedsmak. Dzieci za szybko dorastają, ale trezba im pozwolić rozwinąc skrzydła, na których w końcu od nas odlecą. Ależ mi to filozoficznie wyszło 😀
Photoshopa nadal nie potrafię obsługiwać 😉 A Gwiazda dzisiaj to wyrośnięta pannica, z tamtego zdjęcia zostało już tylko to, że obie nadal jesteśmy piękne ;-), ale o dobrych kilka lat starsze.
Ja też go rozumiem. I Bratową, która płakała. Ja też bym ryczała, ale tak jak piszesz – to samo życie. Wiecznie te Fruziaki, Martyny i Kaśki nie będą małe. :-*
Jeszcze godzina! 🙂 :-*
Wspanialego czasu z rodzinka!!!