– Fruziu – zagaja wreszcie z figlikiem w oczach.
W ręku trzyma różowe majtki Tasmana.
– Zobacz, jakie ładne gacie! Ciekawe, czyje… Takie różowe i ogromne to pewnie dziadka, tak, to na pewno gacie dziadka!
Fruzia przestaje skakać. Przez chwilę patrzy na Babcię Mamuśkę, jakby ta straciła rozum, no bo przecież jak mogła pomyśleć, że to majtki Dziadka Dyrektora, ale kiedy załapuje, że Babcia się z nią tylko droczy, natychmiast zaczyna krzyczeć na całe gardło, zaśmiewając się do rozpuku:
– Nie! Moje gacie! MOJE! MOJE GACIE!
Piękne, wyraźne, polskie gacie.
To niesamowite, że wystarczy im intuicja, żeby wiedzieć, co jest co.Tym dzieciom znaczy, tym wszystkim dzieciom trzeciej kultury, żyjącym gdzieś pomiędzy ich własną ojczyzną, a ziemią ojców. Mimo że w domu mówimy po prostu majtki, dla Fruzi to wciąż raczej pants niż cokolwiek innego. A jednak wystarczy jej intuicja i figlik w oczach, żeby niektóre słowa zapamiętywały się i produkowały szybciej, łatwiej i zdecydowanie trwalej. Szczególnie w Polsce, którą teraz kocham jakby jeszcze bardziej za aktywowanie tych obszarów jej umysłu, których my tutaj nie jesteśmy w stanie ruszyć, bo zanurzenie odbywa się tylko w czterech ścianach jej własnego domu. A potem jeszcze wie, Tasman jeden, w jakim kontekście te najfajniejsze nabierają największej mocy. Zupełnie jak wtedy, kiedy wybrała się z Dziadkiem do Żabki po lody. (Szli tak sobie w słoneczny dzień, całkiem postawny Dziadek i drobna, biała pchełka, dla której ten pierwszy, wbrew swej naturze, zwolnił kroku do poziomu dreptania, a my stałyśmy w oknie i rzeźbiłyśmy ten obraz w głowach.) Poszli, wrócili, Babcia Mamuśka pyta kontrolnie, choć przecież nie musi, bo Młoda całą sobą koncentruje się na lodowym patyku:
– Dziadek kupił ci loda?
– Mhm – odmrukuje Fruzia, niespecjalnie zainteresowana konwersacją.
Ale sekundę później coś jej się przestawia w głowie, wyraźnie słyszę trzask otwierającej się klapki, Fruzia patrzy na nas, uśmiecha się szelmowsko i dodaje:
– Loda and pifko!
Zapomniałam uprzedzić Ojczula, że jeśli chodzi o sekrety, to te zdradza jednakowo dobrze w obu narzeczach.
I dziadek sprzedany;)
Ale się uśmiałam! 😀 dobra jest i szczera do bólu. Dziadek biedny musiał babci się tłumaczyć ;-D. Zupełnie jakbym słyszała mojego Syna wszystko powie szczerze do bólu..A jeśli chodzi o polski zobaczysz będzie śmigać super w ojczystym języku zanim się obejrzysz! 😀
Nik tez, choc sprawia wrazenie, ze zna tylko angielski, "przycisniety" lub zaskoczony jakas sytuacja, nagle wyrzuca z siebie cale polskie wyrazenia. 🙂
No i teraz czuję, że naprawdę wróciłam. Poezja smaku i kwintesencja poczucia humoru w tym wpisie 😀 Ściskam Was mocno 😘
Na dobre! 🙂
Na szczęście Babcia zbyt dobrze zna Dziadka, żeby wiedzieć, po co każde z nich szło do Żabki … 😉
Wniosek z tego taki, że za mało ich przyciskamy. Albo nasze naciski mają inną (beznadziejną) moc rażenia 😉
Ja też czuję, że wróciłaś i bardzo się z tego cieszę! Ściskamy Was wszystkich! :-*