Czeszemy go, skubiemy, opierzamy, wyciągamy kępy futra palcami. Rudolf przekręca się na grzbiet, eksponuje brzuch i przydatki, ekshibicjonista jeden, mruczy, mruży oczy i poddaje się temu zbiorowemu bestialstwu z wrodzonym sobie lenistwem. Futra przybywa w reklamówce i na podłodze, nie ubywa zupełnie na Rudolfie. Fruzia rezygnuje, jej małe palce nie nadążają za produkcją sierści, widzi, że Rudolf to magik i wciąż nas przechytrza. Ja też próbuję go przechytrzyć. Wiem, że tego nie znosi, ale idę po odkurzacz. Włączam. Rudolf łypie nam mnie znudzonym spojrzeniem. Podchodzę bliżej do białego brzucha.
Fruzia uderza w śmiech.
Odkurzam Rudolfa i pytam go wciąż, czy już zupełnie mu odwaliło, czy to ten klosz sprzed miesiąca tak mu poprzestawiał w głowie, i gdzie tu jest haczyk, bo czuję, że jakiś jest i niepokoję się, że nie mogę go znaleźć. Sierściuch tylko mruczy i nadstawia te miejsca na brzuchu i boczkach, których jeszcze nie odkurzyłam. Niewiele to daje, bo za każdym wciągniętym dekagramem włosa, pięć kolejnych natychmiast odrasta w jego miejsce. Na moich oczach rosną, jak grzyby po deszczu. Choć już wolę tę jego sierść niż grzyby.
A może to ja, myślę w końcu i ta myśl każe obmacać własną głowę. Może to menokurwapauza i ja po prostu mam halucynacje.
To niemożliwe, żeby codziennie gubić tyle włosów i nie wyłysieć!
Haha ano można tak łysieć, można 😂 U nas również festiwal hotelikowego zbiorowego linienia na wiosnę, nie ogarniamy choć codziennie upychamy w kubłach wielkie wory puszystości wielobarwnej. Trzeba przeczekać. Chyba że nadmierna podaż sierści staje się, odpukać, konsekwencją czegoś inszego to można by się przyjrzeć. Np karmie, jaką Psisko zjada. Czasem ona temu winna 😉
Może za mało białka w diecie? stres albo nuda choć myślę że to ostatnie przy Fruzi nie grozi Rudemu. Mam nadzieję że już jest lepiej
Zdecydowanie Rudolf jest moim bratem!
Wiosna panie dziejku. Nasza tez gubi wlos straszliwie, choc ma krotki, wiec az tak nie widac. I kolo jej poslania jasne kafle tez kudly maskuja. Ale ostatnio Bi sie na tych kaflach rozlozyla dla relaksu, a miala na sobie granatowa bluzeczke. Kiedy wstala, bluzka z przodu byla juz zloto – brazowa. Od siersci. 😀
Nie wiem jaki rodzaj wlosa ma Rudolf. Nasza ma krotkie, ale ostre. I nagorsze nie sa wlosy, ale trudnosc z pozbyciem sie ich. Wbijaja sie w meble, chodniki, ubranie i nie da sie ich pozbyc. Zadne szczotki, klejace walki, odkurzanie… Wlos siedzi wbity i tyle. :/
Oj tak, wyobrażam sobie to linienie u Was! 🙂 A może to wina tego wszystkiego, co sierściuch upoluje na zewnątrz na własną rękę… to znaczę łapę!
Przy Fruzi to raczej ten stres! 😉 PS. Nie jest lepiej, ale chyba się przyzwyczajamy. A Rudy wygląda na zdrowego, włosa na grzbiecie też mu nie ubywa wizualnie… :-*
Siostro, pójdź w Rude ramiona!
Och, na szczęście Rudolf ma średnio długie, miękkie i dające się odkurzyć kłaki – oprócz samochodu, bo z tapicerki to jednak niekoniecznie, zupełnie jakby się przyklejały… zaraz, to pewnie dlatego, że tam rządzi Fruzia i jej lizaki!
Rozważaliście łysinę? Bo my niejeden raz! 😉