– Ucz się, dziecko, hiszpańskiego, bo inaczej, kiedy twój osobisty toddler (pardon! preschooler!) przywali głową w łóżko na wakacjach w Madrycie i będziesz musiała dzwonić po karetkę, a twój rozmówca będzie się wściekał, że ty tylko po angielsku, a przecież jesteś w Hiszpani, kij, że w stolicy, to jak on się tak będzie złościł, to ty będziesz chciała mu naubliżać po polsku, a z bezradności to będziesz w stanie tylko się rozłączyć i rzucić kilka niegrzecznych uwag w hiszpańską przestrzeń, która to przestrzeń i tak nie zrozumie, co wkurzy cię jeszcze bardziej, wiesz?
Albo:
– Kochanie, serio, ucz się hiszpańskiego, bo nawet jak sto lat później nie będziesz w stanie samodzielnie sklecić ani jednego sensownego zdania, to w najmniej spodziewanym momencie twój mózg się odblokuje i pod wpływem adrenaliny zrozumiesz, że ten pan, który wzywa was przez głośnik w hiszpańskim szpitalu dla nińos, to mówi właśnie, że masz iść do clasificacion po wstępną diagnozę, co sprawi, że nie będziesz kręcić się jak dureń po korytarzu z twoim toddlerem (pardon! przedszkolakiem!) na ręku.
Myślę, że powinno podziałać.
A o wakacjach jeszcze Wam opowiem.
oh!, że tak polecę cytatem ze słynnej na całe internety Fruzi 🙂
(ale już wszystko dobrze, prawda?)
OMG!!!Ja też mam nadzieję, że już dobrze…
Chyba wszystkie Wam za bardzo pozazdrościłyśmy tego wyjazdu;-0
Wyjazd ze szpitalem w tle… brzmi trochę straszno 🙂
Hiszpański piękny język uczyłam się go w liceum i kurczę jak przeglądam stare zeszyty to nie mogę uwierzyć że pisałam wypracowania !! Teraz powiem może parę słów;-) masakra! Zapisze Gwiazdę do Różowej będzie uczyć się z Fruzia:-) a ja razem z nimi!
Hiszpański piękny język uczyłam się go w liceum i kurczę jak przeglądam stare zeszyty to nie mogę uwierzyć że pisałam wypracowania !! Teraz powiem może parę słów;-) masakra! Zapisze Gwiazdę do Różowej będzie uczyć się z Fruzia:-) a ja razem z nimi!
Moj Boze! To dopiero bylo zycie w tym Madrycie! Na krawedzi! (Fruzia pewnie w calosci, ale rodzice jeszcze dlugo beda sie zlepiac z subatomow galaretowatej masy przestrachu! Och, jak bardzo rozumiem, wspolczuje i wspolodczuwam. kaczka)
Tak, wszyscy cali i zdrowi, choć Fruzia już dwa tygodnie nosi na czole plastry. Aktualnie – z księżniczkami 😉
Albo ja za bardzo się chwaliłam! 😉
No było straszno tamtego wieczoru, choć szybko doszliśmy do wniosku, że gorsze rzeczy się zdarzają i dobrze, że to tylko mała dziura w głowie 😉 Ale tamten moment, kiedy podniosłam Fruziaka z podłogi… brrr!
Ja też nie pojmuję tego fenomenu – człowiek ślęczy nad tymi zeszytami do słówek, a potem ledwie co może wybełkotać, gdzie mieszka… 🙂
Och tak, na krawędzi łóżka! Kto by pomyślał, że będę paradować po madryckim szpitalu w piżamie i kozakach… 🙂
Szpital?! Nie!
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończyło
Tak, Aniko, Fruziak ma się nieźle, pół czoła w plastrach, ale w gruncie rzeczy na strachu się skończyło. I nawet, według opinii hiszpańskich ekspertów, za dwa lata nie będzie śladu po ranie. Chociaż przyznaję, grunt nam się usunął spod nóg, kiedy zobaczyliśmy dziurę w czole Fruzi. Dziś się śmiejemy. Uff! 🙂
O mamo ja dopiero teraz doczytałam że byliście w szpitalu!!! Mam nadzieję że już dobrze wszystko
Wszystko dobrze, Nicole, na szczęście na strachu się skończyło! 🙂 :-*
To super uff:*