Siedzę z moim kursantem w pubie. Trochę dziwnie to wyszło, bo miałam go odwiedzić w jego restauracji, miałam spróbować jego szefowskich popisów, miało być kilka osób z jego grupy, a tymczasem tydzień wcześniej dopadł mnie dwudniowy wirus, potem grupa się rozpierzchła na urlopy, a on ostatecznie zabrał mnie do pubu na wodę mineralną. Siedzimy więc i gadamy. Kątem oka widzę, że stolik dalej siedzi facet 50+ (dobrze, że nie pięćset), Brytyjczyk (bo takie-rzeczy-się-wie), który z zainteresowaniem przysłuchuje się naszej paplaninie. Mój uczeń gada jak najęty, więc jest czego słuchać. Zastanawiam się, czy Hippis, jak go w myślach pieszczotliwie nazywam, opróżnił te wszystkie szklanki, które przed nim stoją, bo jest ich chyba ze dwadzieścia. W końcu facet nie wytrzymuje, zagaduje do nas i po chwili tworzymy już grupę. Hippis okazuje się sympatycznym gościem, podpytuje mojego studenta o jego pracę, mnie o pochodzenie, opowiada trochę o sobie. Po kilku minutach panowie idą zamówić napoje, ja delektuję się świeżym powietrzem na tarasie. Wracają.
– Co ja słyszę! – mówi nasz nowy towarzysz bardzo podekscytowanym głosem.
– Cóż takiego słyszysz? – pytam.
– Właśnie się dowiedziałem, że ty jesteś jego nauczycielką! – mówi rozbawiony.
– No tak wyszło.
– Ale to jest niebywałe! – Hippis szczerzy się od ucha do ucha. – Polka uczy Chińczyka angielskiego w Anglii! Fantastyczna sprawa!
– Co ja słyszę! – mówi nasz nowy towarzysz bardzo podekscytowanym głosem.
– Cóż takiego słyszysz? – pytam.
– Właśnie się dowiedziałem, że ty jesteś jego nauczycielką! – mówi rozbawiony.
– No tak wyszło.
– Ale to jest niebywałe! – Hippis szczerzy się od ucha do ucha. – Polka uczy Chińczyka angielskiego w Anglii! Fantastyczna sprawa!
I wszyscy oczywiście wybuchamy śmiechem, bo jego entuzjazm jest zaraźliwy.
A ja myślę sobie, że choć nie pobiliśmy tą konfiguracją żadnego rekordu Guinnessa, to jednak przyjemnie jest od czasu do czasu uzmysłowić sobie, że ktoś zapamięta ten maleńki wycinek mojego życia – na chwilę, na dwie, a może na dłużej – i uzna go za niebywały i fantastyczny. Że może opowie o tym epizodzie innym Hippisom, przywołując w głowie obraz tamtego popołudnia, kiedy przez godzinę konwersował z polską nauczycielką i chińskim kursantem w angielskim pubie.
Przyjemnie jest przypomnieć sobie, że mam niebywałe i fantastyczne życie.