Październik, 15
Połowa października. Od miesiąca nic nie wiemy – brzmi to jak pieśń obłąkanego, ale tak to właśnie wygląda. Zaczynamy się irytować. Fruzia dopytuje o swoją sister. To chyba nie było mądre, że powiedzieliśmy jej już pierwszego dnia, że być może / jeszcze nie wiadomo / ale jednak może będzie starszą siostrą… Sama nie wiem. Jess staje na głowie, żeby wyciągnąć jakikolwiek skrawek informacji ze strony agencji małej, ale odbija się od 'sprawdzamy’, 'damy znać’ i 'uzgadniamy szczegóły’. Sama chyba nie wierzy, że to się uda. Nie zdziwię się, jeśli za ponad tydzień polecę do Polski i nadal nic nie będziemy wiedzieć.
Październik, 16
Wybacz, maluchu, ale muszę odłożyć myślenie o Tobie na półkę. Robię to z żalem, jakąś taką rezygnacją, bo chociaż mam Cię wciąż z tyłu głowy, to nie poświęcam Ci tyle czasu, ile powinnam. A może tak mi się tylko wydaje? Chciałabym przespać najbliższe miesiące i obudzić się w styczniu. Boże Narodzenie też, niestety, nie znajduje się na liście moich wyczekanych chwil.
Tata znów w kolejnym szpitalu. To już trzy miesiące, odkąd nie ma go w domu. Trzy miesiące walki i nieustannej huśtawki nastrojów i stanów. Znów płakałyśmy. Jeszcze kilka dni, powtarzam sobie, jeszcze kilka dni, a będę tuż obok nich. Rozmawiałam dziś z nim chwilę przez telefon.
– Jak się czujesz? Bo wiem, że właśnie przewieźli cię na zakaźny – mówię.
– Nie jest źle – mówi on.
I zaraz dodaje, przez chwilę szukając właściwych słów:
– Ale jest też tragicznie.
Mam wrażenie, że podsumował tym zdecydowanie więcej niż tylko swoje osobiste położenie.
Październik, 24
Jesteśmy w domu. Tamtym domu. Odzyskuję oddech. Chwilo trwaj, bo możesz być najlepszą z naszych chwil. Poczucie szczęścia jest mocno względne.
Wiesz, Pysiaku… Opowiadamy o Tobie tutaj. To pewnie trochę bez sensu, bo nadal nic nie wiemy. Tylko powiedz mi, dlaczego w takim razie wszyscy znają Twoje imię?
Październik, 31
Siedzimy u Ojczula w szpitalu. Jest w formie, cieszy się z naszej wizyty, Inżynier przekazuje mu wyniki sportowe. Coś mi piszczy w telefonie, odruchowo sięgam i odblokowuję klawiaturę. Nie ma żadnych wiadomości, ale automatycznie i z niejaką nadzieją otwieram pocztę. I nie mogę uwierzyć w to, co widzę!
– Chcą się z nami spotkać w sprawie Pyśki! – mówię do Inżyniera.
Źrenice mu błyszczą. Przejmuje telefon, czyta, patrzy na mnie, znów czyta. Przybijamy sobie piątkę. I gapimy się na siebie jak dwa czubki.
– Będziesz miał drugą wnuczkę! – mówimy Ojcu Dyrektorowi.
Uśmiecha się i kiwa głową na znak aprobaty.
Listopad, 1
Albo i nie będziesz.
Przeczytaliśmy maila od Jess trzydzieści osiem razy. I pojęliśmy, że co prawda wybrano nas, ale Jess jest bardzo ostrożna w okazywaniu nadmiernej ekscytacji, bo sama nie wie, która z wersji jest aktualna – ta o jednej, dwóch, czy może trzech rodzinach. A przecież wtedy, dawno temu, też byliśmy w 'finałowej trójce’.
To nieistotne, dochodzimy do wniosku. Chcą z nami pogadać, pogadajmy więc. Przynajmniej dano nam szansę. Myślę też o tych pozostałych rodzinach, które czekają na Pyśkę tak samo niecierpliwie jak my. Trochę dziwnie mi z tą myślą, ale jest dużo prawdy w tym, co mówi Jess – być może to oni z jakichś powodów okażą się lepszym match niż my, a wtedy powinniśmy mieć na uwadze Twoje dobro – i naprawdę przemawia to do nas z całą mocą. Niech stanie się to, co dla Ciebie najlepsze – napisałam kiedyś do Fruzi. Niech tak się stanie i teraz, Pysiaku.
Maluchu, jeśli kiedykolwiek przyjdzie Ci do głowy absurdalna myśl, że byłaś niechcianym dzieckiem, oto jest najlepszy dowód na to, że jesteś nie tylko dzieckiem chcianym, ale też długo oczekiwanym, wywalczonym i wymarzonym. Zupełnie jak Twoja starsza siostra Fruzia.
Czasem myślę, że straciłam rozum, tak tu do Ciebie i do siebie gadając.
Listopad, 8
Po ponad tygodniowej ciszy wreszcie konkrety. Chcieliby przyjechać 18 listopada i czy nam pasuje… Błyskawicznie odpisuję, że pasuje nam wszystko, mogą nawet przyjeżdżać dziś o północy. No dobra, tę drugą część to sobie darowałam – dziś to może nie, bo burdel mamy w chałupie.
Za 10 dni wszystko się rozstrzygnie, Pysiaku.
Listopad, 17
Od wczoraj sprzątamy, odświeżamy ściany, szorujemy, pucujemy, przestawiamy. Nawet okna umyłam, klękajcie narody. Jestem jedyną osobą w promieniu 1600 km, która sama myje okna. Mniej więcej tyle mamy do polskiej granicy.
Nie uwierzysz, Pysiaku, ale jesteśmy oazą spokoju. Nie ma w nas stresu, nerwowego gryzienia paznokci, przyspieszonego bicia serca. Już sama nie wiem, czy chodzi o to coś, co nazywają Dojrzałością, Doświadczeniem, czy też może lata oczekiwania na skompletowanie rodziny zwyczajnie nauczyły nas Cierpliwości. A może to po prostu Intuicja?
Przeczytałam Twój CPR, medical records, pogapiliśmy się na Twoje zdjęcia. Przygotowaliśmy listę pytań. Chociaż tak naprawdę mamy tylko jedno –
– kiedy staniemy się rodziną?
Zdjęcie: Lorri Lang z Pixabay
No ale jest już 3 grudnia!!! I co dalej?!
ps. Dawkujesz nam to scementowanie rodziny, no nie ma co;)
Jak to co? Nie wiem!😂😂
O rajusiu! Myślałam, że to celowe stopniowanie napięcia…
Nie, mialo byc do konca, ale nie dalam rady… 😂
Dzisas, jak u Hitchcocka… napisz chocby, jak poszlo spotkanie, bo my tu uschniemy 🙂
Niezmiennie o Was mysle i wirtualnie sciskam! M
Czytam Wasze komentarze i smieje sie sama do siebie, bo nie zamierzalam podnosic Wam cisnienia, no ale stalo sie😂 Sprobuje dzis napisac wiecej… (ale jak sie nie uda, to zazalenia przyjmuje Fruzia😁)💓
Czekam cierpliwie na wieści. Jesteś Mistrzynią w dawkowaniu napięcia! 😄
To taki skutek uboczny zmeczenia😁💓
Dobrze, że mam żelowe paznokcie, bo już bym je obgryzła, ale żel za twardy. Jak ty trzymasz w napięci… a w jakim napięciu muszą być Wasze nerwy?
Byly, przez 2,5 miesiaca. Teraz jest spokojniej, bo juz wiemy😁 A z drugiej strony najlepsze dopiero przed nami😊💓
Pyśko, och Pyśko, bądź Ty już z tymi co kochają, czekają, kochają
Myślami wspieram 🙂
Doczytuję… Ojej, ale się dzieje! Jakieś wieści! Ściskam mocno!
to nie na moje nerwy!!! bardzo ladnie prosze o wiecej
Daj znac jak sytuacja? Paznokcie zelowe obgryzlam 😜
Pisze się, piszę, przysięgam! Jutro będziecie czytać, oszczędzaj żele! 🙂
Kochane moje, uwierzcie, ze ka bardzo, bardzo chce (nie znecam sie nad Wami, slowo!), ale nie mam jak i kiedy… Ach, mnie az palce sie rwa do klawiatury!💓
Będziemy tu czekać buźka