Fruzia odkryła, że Rudolf reaguje na komendę 'siad’. Zanim ktokolwiek pomyśli, że to ułożony pies, spieszę z podpowiedzią, że Tasman potrzebowała aż czterech lat, aby to odkryć, co mówi samo za siebie. Reagowanie na komendę zdarza się Rudolfowi tylko wtedy, kiedy nasz renifer oczekuje na rzut badylem w powietrzu (a i to nie zawsze) lub kiedy kolektywnie usiłujemy wmówić postronnym obserwatorom (social workers), że tych kilka lekcji w psiej szkole za lat szczenięcych jednak nie poszło na zmarnowanie. Aby popis się udał, należy sugestywnie machać w powietrzu parówką lub kawałkami karmy tuż przed nosem Rudolfa.
Fruzię strasznie to bawi.
– Mummy, me now, me, can I try? – zapiszczała ostatnio podekscytowana.
– Jasne, możesz spróbować.
Zaprezentowałam Fruzi podstawy:
1) najpierw pokazujemy Rudolfowi nagrodę, którą następnie trzymamy z dala od jego nosa
1) najpierw pokazujemy Rudolfowi nagrodę, którą następnie trzymamy z dala od jego nosa
2) mówimy 'siad’ zdecydowanym głosem
3) machamy palcem wskazującym z góry do dołu, nakazując tym obniżenie psiego dupska
4) kiedy Rudolf usiądzie, natychmiast go nagradzamy, bo sierściuch jest w stanie wytrzymać najwyżej trzy sekundy z tyłkiem na podłodze, zanim ekstaza znów wyrwie go w powietrze.
– Zrozumiałaś?
Zrozumiała.
Rozsiadła się na kanapie w pozycji 'na teachera’ (noga na nogę + przemądrzała mina), wybrała nagrodę z miseczki, którą jej wręczyłam, niedbale machnęła palcem w powietrzu, po czym wrzasnęła:
– Sit! Sit! SIT!
– Fruziu, ale zdecydowanie to nie znaczy, że masz wrzeszczeć na niego. A poza tym, musisz mówić do niego po polsku, siad.
Powtórzyłyśmy pokaz. Fruzia kiwnęła głową na znak, że już rozumie i prawie wyrwała mi miskę z nagrodami z ręki. Spróbowała kolejny raz.
– Siat, siat, SIAT! – ponaglała go tym swoim angielskim zaśpiewem.
Rudolf, skołowaciały, wciąż gapił się na mnie. Nie kumał, o co mi chodzi, kiedy tłumaczyłam mu (litości!), że teraz ma słuchać małej, bo to ona ma w ręku żarcie. W końcu postanowiłam zostawić ich samych, nie chcąc psuć Fruzi lekcji posłuszeństwa.
Z kuchni słyszałam, że plączą jej się języki.
– Sit! Siat! Sit, no, siat, Rudolf!
Po radosnych piskach wywnioskowałam, że odniosła też pierwszy sukces. Po nim nastąpiła jednak lawina niepowodzeń i nerwowych pouczeń Rudolfa, ale nie ingerowałam w te sprzeczki. W końcu Fruzia jęknęła niezadowolona, po czym zaraportowała zniechęconym i urażonym tonem:
– Mummy, Rudolf’s NOT SIATING!
Za to ja aż usiadłam na podłodze, bo nie mogłam przestać się śmiać.