Handziukowi stuknęła sześćdziesiątka. I nie ma co wyklinać swej ukochanej siostrzenicy za to publiczne obnażenie Twej metryki, droga cioteczko, wszak wiesz dobrze, że każdemu się tutaj dostaje po trochu. (A tak naprawdę to kronika rodzinna trochę mi tu podupadła i pomyślałam, że czas ją odświeżyć, a Ty jesteś świetnym materiałem na bohatera pierwszoplanowego.😜)
Otóż, gdyby ktoś się zgubił w zawiłości poprzedniego zdania, to Handziukowi stuknęła siedem… sorry, sześćdziesiątka. Wiedzieliśmy o tym od jakiegoś czasu, bo z matmy nie jesteśmy najgorsi, a poza tym już we wrześniu Martin zaczął planować z tej okazji przyjęcie niespodziankę, taką w filmowym stylu, z wrzeszczącą rodziną i wystrzałem korka od szampana, które potem okazało się wystrzałem confetti, ale nie bądźmy drobiazgowi. Handziuk długo nie wypowiadała się publicznie w kwestii nadciągającego jubileuszu. Jestem przekonana, że po cichu sądziła, że ujdzie jej to na sucho, ale ostatecznie poddała się, kiedy to Martin sam zaczął podkręcać temat. Wiecie, pod latarnią najciemniej, więc jeśli chcesz oszukać, mów o tym otwarcie, żeby uśpić czujność przeciwnika. Tym oto sposobem Handziuk dowiedziała się, że Martin zabiera ją gdzieś w sobotni styczniowy wieczór, ale ponieważ to niespodzianka, nic więcej nie zdradzi. Handziuk, jak na kobietę z tej rodziny przystało, natychmiast uderzyła do siostry swej jedynej po wskazówki. Znaczy do Mamuśki Mojej. Musicie wiedzieć, że w pewnych kwestiach one są po jednych pieniądzach, więc trafił swój na swego.
– Weź mi powiedz, czy ty coś wiesz, bo wolałabym jednak być trochę przygotowana – konspiracyjnie podpytywała Handziukowa.
– Ale ja naprawdę nic nie wiem, przysięgam… – zarzekała się Mama.
Jej młodsza siostra nieufnie patrzyła na te próby nieudolnego kłamstwa. Wiecie, one się znają od wielu lat. Bardzo wielu.
– … ale może na dansing na promie cię zabiera, co? – dokończyła Rodzicielka, próbując zmylić trop przeciwnika.
Dansingi na promie ostatnio przeżywają swoją chwilę chwały w Rodzince.pl. A Mamuśka Moja tak kłamie, że kariery w polityce to raczej by nie zrobiła, ale tym razem opatrzność nad nią czuwała. Rybka chwyciła przynętę i uznała, że to musi być to. Uspokojona zaczęła szykować kreację swojego życia na wieczorną potańcówkę na wodzie.
Kiedy faza planowania trochę przycichła, bo już wszystko było z grubsza klepnięte, akurat byłam w Polsce. Szkoda tylko, że nikt mnie nie doinformował o poczynaniach samej jubilatki. Tamtego dnia Handziuk niemal przemocą wciągnęła nas do siebie na poświąteczny obiad, był bigosik, pierogi, ciało mi się zrelaksowało, czujność uśpiła… I nagle słyszę głos przyszłej jubilatki:
– Wy też, cholery jedne, jesteście zaproszeni, chociaż skoro jesteś teraz, to pewnie nie będziecie mogli przylecieć ze względu na Pyśkę, co?
Moje szczere zdumienie przybrało już kształt słów:
– A skąd ty wiesz? Sprawa się rypła?!
… ale w ostatnim przebłysku zdrowego rozsądku zdołałam zamienić je na próbę złapania powietrza.
Ciężko przełknęłam tego dwudziestego siódmego pieroga. Zaalarmowana czujność spadła z łóżka, na którym spała, ręka odruchowo chwyciła za szklankę, coby popchnąć pieroga i zyskać na czasie. Co jest, do chuja dzwona, to rypło się czy jak? I czemu, do jasnej anielki, nikt nic nie mówi?
Nie śmiałam rozglądać się na boki, bo czułam, że zdolności do konspiracji mam tak dobre jak Mamuśka, więc udając, że interesuje mnie już tylko mój talerz, rzuciłam spokojnie (w moim własnym mniemaniu):
– Nie, niestety, raczej nie damy rady.
Co akurat nie było kłamstwem, bo ze względu na nieokreśloność adopcyjnych terminów, nie mogliśmy zaplanować kolejnego wyjazdu.
Mamuśka przyznała potem ze śmiechem, że trochę jej serce zadrżało, kiedy kątem oka zobaczyła moją minę.
– Zdałam sobie sprawę, że ty o niczym nie wiesz, a Handziuk gada o imprezie w taki sposób, jakby wszystko się wydało!
Zapomnieli. Zapomnieli mnie uprzedzić, że Handziuk sama z siebie również postanowiła wydać przyjęcie z okazji okrągłej siedem… tfu, cholera jasna, sześćdziesiątki! Zaplanowała sobie imprezę na tydzień po balandze 'na promie’, zaczęła spraszać gości, którzy już i tak byli zaproszeni na tydzień wcześniej, planowała menu, które było podmienionym menu z lokalu-niespodzianki, i tylko mnie zapomnieli doinformować, a ja prawie spaliłam sprawę!
Niespodzianka się udała. Dzięki uprzejmości Messenger.TV oraz Wielkiego Brata, który niemal na żywo relacjonował imprezę z Polski, mogliśmy zobaczyć minę Handziuka w balowej sukni wstępującej do przydrożnego lokalu, ’bo im się auto w drodze na dansing zepsuło’. Bezcenny widok.
Kochany Handziuku, życzymy Ci kolejnych sześćdziesięciu w tak dobrej formie i z tak ciętym językiem! Świat z Tobą jest dużo bardziej zabawnym miejscem. Love you!
Zdjęcie: Couleur z Pixabay